Poranne tai chi okazalo sie byc dzis dla nas bardzo relaksujacym snem;) Otoz obudzilismy sie o 13.30 dnia chinskiego, co oczywiscie wytlumaczylismy sobie jako roznice w czasie Polsko- Chinskim:)Tak wiec ominela nas polowa zaplanowanych atrakcji dnia;) Postanowilismy wiec zalatwic wizy mongolskie. Informacja umieszczona w przewodniku na temat niesamowitej grzecznosci chinczykow okazala sie byc prawdziwa. Wskazuja kierunek, w ktorym mamy isc nawet jesli nie wiedza o co nam chodzi. Pokazujac chinczykowi adres w alfabecie lacinskim, rowniez nie mozemy liczyc na odpowiedz. Tak wiec na poszukiwania zeszlo nam jakies 2 godziny z dnia, co i tak nie pozwolilo nam na zalatwienie wiz. Zostalismy odeslani by przyjsc w poniedzialek.
Pozostala czesc dnia postanowilismy przeznacyc na cos milszego, a wiec zwiedzanie bebnowych wiez i spacer po mniej turystycznych ulicach Pekinu. Nie zabraklo tez czasu na chinska zywnosc:) Jak zwykle wybralismy palcem w menu wybrane przez nas potrawy liczac na to ze beda one zjadliwe.Po raz drugi juz moglismy uzyc swych umiejetnosci w jedzeniu paleczkami:)
Kilka cikawostek potwierdzajacych chinskie zwyczaje:
spluwac mozna wszedzie i w nieograniczonych ilosciach
By ulatwic sobie zycie, nie nalezy ubierac dzieciom pieluszek. Jest to zbedne. Wystarczy ubrac specjalny rodzaj spioszek z dziura;) Zastanawialo nas tylko co jesli dziecko jest w restauracji;)
Wieczorem ludzie wychodza na ulice by na placu tanczyc przy muzyce chinskiej.
o 22:00 coniektorzy korzystaja z specjalnie wytyczonych miejsc do cwiczenia tai chi, nie zwazajac na otaczajacy ich zgielk:)
Zmierzamy do konca dnia drugiego i idziemy integrowac sie z naszym swiezo poznanym kolega:wlocho-austriakiem;)
pozdrawiamy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz